Jovana Jaksic zachwycona tajemniczą torunianką
2 lipca, 2014Serbka jest najwyżej rozstawioną zawodniczką w tegorocznej edycji Bella Cup. Jaksic notowana jest na 123 miejscu w światowym rankingu. Swoje wysokie umiejętności potwierdziła w pierwszej rundzie pokonując w trzech setach Anę Mikulcic z Chorwacji. Po meczu Serbka podzieliła się wrażeniami z pierwszych dni podczas jej pobytu w Toruniu
Rozmowa z Jovaną Jaksic
Bella Cup: Zwycięstwo w pierwszej rundzie cieszy, ale ja mam wrażenie, że nie była to Jaksic grająca na 100 procent…
Jovana Jaksic: Zgadza się. Ale proszę wziąć pod uwagę, że ostatnio grałam tylko na trawie. Zmiana nawierzchni zawsze niesie ze sobą pewne trudności. Poza to był pierwszy mecz, a on jest przeważnie najtrudniejszy bo trzeba przystosować się do panujących warunków. Dlatego zagrałam na pewno słabiej niż wszyscy oczekiwali. Dla mnie najważniejsze, że jestem w drugiej rundzie. Myślę, że będą grała już tylko lepiej.
Widać to było zwłaszcza w ostatnim secie, kiedy rywalka nie miała już szans…
– Byłam wtedy bardziej skoncentrowana i uderzałam mocniej i precyzyjniej. To sprawiło, że Mikulcic nie była w stanie dotrzymać mi kroku. Wcześniej popełniałam trochę za dużo błędów. Stąd aż trzy sety zamiast dwóch.
Oczekiwania wobec Jovany Jaksic są tutaj duże. Tak jest zawsze wobec zawodniczki rozstawionej z numerem 1…
– Zdaję sobie z tego sprawę. Sama też mam wobec siebie duże oczekiwania. Ale tak jak mówiłam na początku, potrzebuję czasu aby dostosować się do innej nawierzchni.
Tydzień temu grała pani w turnieju głównym na kortach Wimbledonu. Ciężko jest przystosować do świadomości, że zamiast tysięcy kibiców ogląda panią tylko garstka fanów?
– Nie. Taki jest tenis. Są miejsca, gdzie są wielkie obiekty i tysiące kibiców. Ale to jest tylko kilka takich imprez tenisowych. Poza tym ja nie jestem żadną gwiazdą aby narzekać na cokolwiek. Do każdych zawodów przygotowuję się tak samo i tak samo mobilizuję. W Toruniu czuję się dobrze. Organizacja jest na wysokim i profesjonalnym poziomie.
Jest pani pierwszy raz na Bella Cup. Ten turniej poleciła Danka Kovinic, która wygrała tutaj dwa lata temu?
– Danka to moja najlepsza przyjaciółka wśród tenisistek. Często razem jeździmy na zawody. Ja kiedyś grałam w Katowicach i Poslka mi się bardzo spodobała. Uznałam, że jeśli będzie okazja to zgłoszę się do zawodów w tym kraju. Danka poleciła mi Toruń i powiedziała, że warto tu przyjechać.
I było warto? Jest pani tu już od kilku dni…
– Warto. Nawet jakbym przegrała w pierwszej rundzie, to byłoby warto. Wszystko przez niesamowite wydarzenie, które mnie spotkało poza kortami.
Co to było?
– Kiedy przyjechałam, to miałam trochę wolnego czasu i chciałam zwiedzić centrum. Zapytałam przypadkową panią o drogę na Stare Miasto. Ta pani się spieszyła, ale pokazała mi drogę do mojego celu. Chwilę porozmawialiśmy i zaprowadziła mnie do centrum. Tam pokazała wszystkie piękne zakątki Torunia, niesamowite kościoły i bazylikę. Jakby było tego mało to dała mi kilka pamiątek związanych z tym miastem i jeszcze zdjęcia. Byłam w szoku. Obca kobieta poświęciła mi swój czas bezinteresownie. Popłakałam się, bo tak mnie to wzruszyło. Chciałabym jeszcze raz ją spotkać i podziękować raz jeszcze. Może przyjdzie na turniej? Byłaby to dla mnie bardzo miła niespodzianka. Dlatego co by się teraz nie wydarzyło, to Toruń będzie mi się kojarzył z przesympatycznymi ludźmi i zawsze pozostanie to w mojej pamięci.